Tytuł: O psie, który dał słowo
Autor: B. Cameron
Wydawnicwo: Kobiece
Bardzo lubię psy, a one mnie też. Często, gdy jestem poza domem przyplącze się do mnie obcy pies. Nigdy pies mnie nie ugryzł, a wiem z doświadczenia innych członków rodziny, że ludzie ugryzieni przez psa mają do tych zwierząt dystans, którym rządzi strach. Z okazji dnia psa chcę napisać kilka słów o książce O psie, który dał słowo.
Jest to już moja trzecia powieść tego autora. Bardzo lubię jego książki, a ta była wyjątkowa. Opowiada o niepełnosprawnym chłopcu, który bawi się z Cooperem. Z czasem staje się jego asystentem. Pomaga głównemu bohaterowi np.: wsiąść na wózek, czy dostać się do szkoły, w której są schody. Bracia mieszkają z babią i tatą, mają farmę, na której ciężko pracują. Opisany jest w powieści konflikt farmerów z robofarmerami. Ciekawym wątkiem jest także relacja braci. Tak się składa, że brat zawsze chciał mieć zdrowe rodzeństwo. Uważa, że młodszy brat mógłby robić znacznie więcej, a swoje kalectwo wykorzystuje do lenistwa. Konflikt między braćmi się pogłębia, gdy pojawia się dziewczyna, która najpierw zapoznaje się i spędza wiele czasu z kolegą na wózku.
Po operacji chłopak zmienia się na gorsze. Z całych sił pragnie poruszać się o własnych siłach, odpychając przy tym najbliższych i Coopera.
Cooper to oczywiście Bailey z tomu Był sobie pies. W powieści przechodzi kolejną reinkarnację, ale czy to ważne? Ważne jest dla psa aby dotrzymać nie tylko kroku, ale również słowa swemu człowiekowi. Pies ma swój honor, nie może go stracić, chociaż nic nie mówi najważniejsza jest wierność, czuwanie przy osobie, któremu nic nie powiedziawszy ludzkim głosem, chce pomóc.
A to nasza Kiara:) Przesyła pozdrowienia czytelnikom )